Mięso roślinne odpowiedzią na suszę i pożary

Często słyszy się, że należy oszczędzać wodę biorąc prysznic zamiast kąpieli czy pamiętając o zakręceniu kranu podczas mycia zębów. Jednak bezpośrednie zużycie wody stanowi tak naprawdę niewielką część śladu wodnego przeciętnej osoby. W krajach rozwiniętych za największe zużycie wody odpowiada konsumpcja mięsa. W sumie produkcja artykułów odzwierzęcych odpowiada za niemal jedną trzecią światowego zużycia wody. A wszystko to w czasach, kiedy susze i związane z nimi pożary stają się coraz częstsze i coraz bardziej katastrofalne w skutkach. Potrzeba popularyzacji roślinnych alternatyw nigdy nie była bardziej paląca.

W ubiegłym tygodniu jedną z najsmutniejszych wiadomości w polskich mediach była ta o pożarze w Biebrzańskim Parku Narodowym, który objął tysiące hektarów niszcząc bezcenne przyrodniczo tereny. W ostatnim czasie płonęły też lasy w Bieszczadach, Sudetach i w Łodzi, a niespełna kilka miesięcy temu cały świat ubolewał nad gigantycznymi pożarami w Australii i Kalifornii. Wszystkie te katastrofy wynikają z coraz częstszych i coraz intensywniejszych okresów suszy nękających wiele regionów świata. Już wkrótce woda może stać się naszym najbardziej pożądanym zasobem, dlatego tak ważne jest, aby zidentyfikować obszary działalności człowieka, w których można poczynić największe oszczędności. Wygląda na to, że obszarem takim jest produkcja zwierzęca: po pierwsze dlatego, że pochłania najwięcej wody, po drugie dlatego, że już w tej chwili istnieją dla niej realne alternatywy.

Ślad wodny produktu (ang. product water footprint), czyli ilość wody potrzebna do wyprodukowania danego dobra, ma w przypadku dowolnego odzwierzęcego produktu wyższą wartość od śladu wodnego produktu roślinnego o analogicznych wartościach odżywczych. Wynika to z tego, że na ślad wodny produktów odzwierzęcych składa się między innymi woda potrzebna do wyprodukowania ogromnych ilości paszy. Wyjątkowo wodochłonnym produktem jest wołowina: do wyprodukowania 1 kilograma wołowiny potrzeba ponad 15 tys. litrów wody. To 150 kąpieli w wannie. Pozyskanie białka z wołowiny wymaga 6 razy więcej wody niż pozyskanie białka z roślin strączkowych; pozyskanie energii z krowiego mięsa wymaga 20 razy więcej wody niż pozyskanie jej ze zbóż lub roślin bogatych w skrobię.

Niezależnie od tego, czy bierzemy pod uwagę kalorie, białko czy tłuszcz, ich pozyskiwanie bezpośrednio z roślin jest bardziej efektywne pod względem zużycia wody niż pozyskanie ich z produkcji zwierzęcej. Na przykład, aby uzyskać 1 kilokalorię ze zbóż lub roślin bogatych w skrobię, potrzeba pół litra wody; z jajek – 2,3 litra; z mięsa kurczaka – 3 litry; z wołowiny – aż 10,2 litra. Aby uzyskać gram białka z roślin strączkowych potrzeba 19 litrów wody; z jajek – 29; z mleka – 31 litrów; z mięsa kurczaka – 34 litry; z wieprzowiny – 57 litrów; z wołowiny – 112 litrów. To znaczy, że wyprodukowanie białka z soi czy fasoli wymaga 1,5 raza mniej wody niż wyprodukowanie go z jajek lub mleka, 2 razy mniej niż wyprodukowanie go z mięsa kurczaka, 3 razy mniej niż z wieprzowiny i 6 razy mniej niż z wołowiny.

A jak wygląda to w przypadku finalnych, dostępnych na rynku spożywczym produktów? Przyjrzyjmy się tak popularnym ostatnio burgerom. Badacze określili ślad wodny dla sojowych burgerów produkowanych przez pewną holenderską firmę. Wyniósł on 158 litrów na 150-gramowego burgera, przy czym aż 99,9% tej liczby było związane z procesem dystrybucji, a nie samą produkcją kotleta. Ślad wodny tradycyjnego burgera z wołowiny o wadze 150 g wynosi 2350 litrów, a więc 15 razy więcej. Inna grupa badaczy postanowiła określić ślad wodny Beyond Burgera. Według ich wyliczeń, również obejmujących każdy etap produkcji i dystrybucji, ale z wykorzystaniem innej metody obliczania śladu wodnego, do wyprodukowania słynnego produktu firmy Beyond Meat potrzeba aż 99,5% mniej wody niż do wyprodukowania konwencjonalnego burgera (potrzeba odpowiednio: 1,1 i 218,4 litrów).

Do tego należy pamiętać, że samo wykorzystanie wody to jeszcze nie koniec wpływu produkcji zwierzęcej na stan tego cennego zasobu. Przemysłowa produkcja zwierzęca wiąże się z koncentracją ogromnej liczby zwierząt na małych obszarach ziemi, a co za tym idzie – ze znaczącym zanieczyszczeniem wód gruntowych i powierzchniowych przez odchody i inne pozostałości produkcji. Zanieczyszczenia te obejmują fosforany i azotany, prowadzące do zakwitów glonów, eutrofizacji i powstawania martwych stref w zbiornikach wodnych, a także różne rodzaje patogenów (wirusów, bakterii, pierwotniaków) oraz antybiotyki, sterydy anaboliczne i inne dodatki do karmy.

Wszystko to każe ponownie rozważyć rolę produkcji zwierzęcej jako wiodącego źródła białka tak potrzebnego do wykarmienia rosnącej populacji ludzkiej. Rolą producentów i dystrybutorów żywności jest więc poważne potraktowanie roślinnego mięsa jako bardziej zrównoważonej alternatywy dla konwencjonalnego produktu. Każdy kolejny miesiąc suszy i trwające zagrożenie pożarowe przypominają, że ochrona naszych zasobów wodnych to kwestia podstawowa i niecierpiąca zwłoki. Roślinne mięso i nabiał, a w niedalekiej przyszłości także inne alternatywne źródła białka, takie jak mięso hodowane komórkowo, mogą być kluczem do rozwiązania tego palącego problemu.

Źródła:

Arjen Y. Hoekstra i Mesfin M. Mekonnen. 2011. “The Water Footprint of Humanity”, PNAS 109 (9).

Ercin, A. Ertug, Maite M. Aldaya i Arjen Y. Hoekstra. 2012. “The Water Footprint of Soy Milk and Soy Burger and Equivalent Animal Products”, Ecological Indicators 18: 392-402. 

Food and Agriculture Organization of the United Nations i International Water Management Institute. 2017. Water pollution from agriculture: A global review

Heller, Martin C. i Gregory A. Keoleian. 2018. “Beyond Meat’s Beyond Burger Life Cycle Assessment: A detailed comparison between a plant-based and an animal-based protein source”, CSS Report, University of Michigan: 1-38. 

Mekonnen, Mesfin M. i Arjen Y. Hoekstra. 2012. “A Global Assessment of the Water Footprint of Farm Animal Products”, Ecosystems 15: 401–415. 

Scanes, Colin G. 2018. “Impact of Agricultural Animals on the Environment”, w: Animals and Human Society, red. Colin G. Scanes and Samia R. Toukhsati: 427-449. 

RoślinnieJemy
Chcąc wspierać właścicieli lokali gastronomicznych, producentów żywności i wszystkie osoby oraz instytucje zainteresowane odpowiadaniem na potrzeby zmieniających się konsumentów, grupa doświadczonych ekspertów powołała kampanię RoślinnieJemy. Działamy, opierając się na badaniach rynku, społecznych ankietach oraz rzetelnej wiedzy z zakresu kuchni roślinnej i najnowszych światowych trendów. Można nam zaufać.