Na początku grudnia „dwutygodniowe” Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi przedstawiło projekt zakazu „mięsnego” nazewnictwa dla roślinnych alternatyw. Po proteście ze strony branży roślinnej termin konsultacji społecznych został wydłużony do 8 stycznia. Teraz projekt krytykują Polska Federacja Producentów Żywności i posłanka Alicja Łepkowska-Gołaś, a RoślinnieJemy dostarcza nowe wyniki badań, które pokazują, że konsumenci nie mylą się przy wyborze produktów w trakcie zakupów.
Polska Federacja Producentów Żywności Związek Pracodawców wystosowała stanowisko w sprawie nowego projektu Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, który proponuje zakazanie stosowania nazw „szynka”, „wędlina”, „wędzonka” oraz „kiełbasa” dla ich roślinnych alternatyw. Zdaniem przedstawicieli PFPŻ ZP jest to „zbyt daleko idąca ingerencja prawna w rynek, z możliwymi dalszymi negatywnymi konsekwencjami dla producentów produktów roślinnych w Polsce”.
W opinii PFPŻ ZP przeczytać można: Z uzasadnienia do projektu rozporządzenia nie wynika, że przeprowadzono badania konsumenckie w Polsce wykazujące, iż obecnie stosowane oznakowanie produktów roślinnych w jakikolwiek sposób jest źle rozumiane przez konsumentów lub wprowadzające ich w błąd. W związku z tym proponowane ograniczenie stosowania nazw można uznać za dyskryminację całego sektora produktów roślinnych względem sektora produkcji wyrobów pochodzenia zwierzęcego.
Przywołany argument dotyczący rzekomo utrwalonego przez Polskie Normy w konsumentach nazewnictwa produktów mięsnych nie znajduje uzasadnienia. Normy o zakresie przedmiotowym zostały wycofane z obowiązkowego stosowania około 20 lat temu, a ich zakres oraz cała filozofia nie przystają do dzisiejszych realiów, ponieważ stanowiły element gospodarki centralnie sterowanej, czyli systemu zarządzania, który nie jest typowy dla gospodarki rynkowej.
PFPŻ ZP zwraca również uwagę na sposób przygotowania projektu, a w szczególności na fakt, że przed opublikowaniem projektu nie zasięgnięto opinii reprezentacji podmiotów wytwarzających produkty pochodzenia roślinnego, co nasuwa wniosek o nierównym traktowaniu podmiotów gospodarczych w Polsce, noszącego znamiona dyskryminacji jednego sektora względem drugiego.
Wątpliwości wobec zaproponowanych rozwiązań zgłasza także Posłanka Platformy Obywatelskiej Alicja Łepkowska-Gołaś, aktywna m.in. w Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi: Zaproponowany zakaz jest działaniem, które ma na celu spowolnić rozwój branży roślinnych alternatyw. Ze względu na zrównoważony i odpowiedzialny środowiskowo charakter bardziej roślinnej diety, nie możemy zgodzić się na wprowadzanie tego typu rozwiązań, które nie zostały odpowiednio uzasadnione. Jestem przekonana, że brak analizy wpływu wprowadzenia zakazu na polską gospodarkę, konkurencyjność polskich przedsiębiorstw, a także samych konsumentów, nie jest zgodny ze sposobem, w jaki nowy rząd chce wprowadzać ważne dla producentów żywności zmiany. Mój niepokój budzi także niezgodność tego projektu z kierunkiem rozwoju wyznaczonym przez Unię Europejską oraz strategię „od pola do stołu”. Dla zdrowia obywateli i środowiska musimy skupić się na promowaniu diety roślinnej i usuwaniu barier systemowych dla rozwoju tej innowacyjnej branży, a nie dokładać kolejne przeszkody.
Obecny Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi Czesław Siekierski ma teraz przestrzeń na podjęcie decyzji i odrzucenie lub przyjęcie przedstawionego projektu. Propozycję zakazu ma uzasadniać ochrona interesu konsumentów, tymczasem przeprowadzone w 2022 r. na panelu Ariadna badania opinii publicznej pokazały, że 96% polskich konsumentów nie zdarza się nigdy albo prawie nigdy wybierać przez pomyłkę roślinnych produktów zamiast mięsa. W grudniu 2023 r. badanie powtórzono i otrzymano takie same wyniki. Jedynie 4 procent Polaków deklaruje, że zdarza im się często mylić w trakcie zakupów.
Zadano także pytania, które miały pokazać, czy obecne nazwy umożliwiają prawidłowe zidentyfikowanie składu produktu. Jedynie 6 procent konsumentów na pytanie: „Czy według Ciebie produkt o nazwie <<bezmięsna szynka czosnkowa>> zawiera w składzie mięso?” odpowiedziało tak. To pytanie zadano także w odniesieniu do innych produktów. 73 do 76 procent konsumentów nie oczekuje znalezienia mięsa w składzie produktów takich jak roślinne kiełbaski, bezmięsna kiełbasa, wędlina sojowa, czy wędlina wegańska. 6 do 7 procent konsumentów uważa, że w składzie tych produktów znajdzie mięso. Reszta ankietowanych wybrała odpowiedź „trudno powiedzieć”.
– To są wyniki, które pokazują, że zdecydowana większość konsumentów nie ma problemu z rozróżnieniem roślinnych czy mięsnych produktów, nawet gdy patrzy tylko i wyłącznie na nazwę – mówi Alicja Bućko specjalistka ds. rozwoju kampanii roślinnych w kampanii RoślinnieJemy – Oczywiście więcej elementów produktu wskazuje na to, po jaki produkt sięgamy i czy w jego składzie znajduje się mięso. Konsument oprócz nazwy ma do dyspozycji także opakowanie z szeregiem informacji wizualnych oraz skład produktu. Dopiero na tej podstawie podejmuje decyzję, czy jest to produkt, który chce zakupić. Zasadność tego podejścia w ostatnich dniach potwierdził sąd francuski, uznając, że wprowadzanie takich zakazów nie jest uzasadnione – dodaje.
Pełny tekst opinii przesłanej przez Polski Związek Producentów Żywności Roślinnej w dniu 5.12.2023
20 grudnia 2023 r. Sąd Kasacyjny we Francji oddalił apelację, kończąc wieloletnie postępowanie. Według francuskiego sądu apelacyjnego, który oceniał zasadność podobnych rozwiązań zaproponowanych przez francuski rząd „ryzyko pomylenia dwóch kategorii produktów [produktów roślinnych i mięsa], a tym samym błędu konsumenta, nie zostało ustalone”. Sąd uznał, że konsument „nie jest wprowadzany w błąd przez prezentację produktów, o ile oznaczenia na opakowaniu i w reklamie zawsze wyraźnie określają skład roślinny produktów”. Nawet gdy te substytuty mięsa są umieszczane w ladzie mięsnej w sklepach, są one „wyraźnie rozpoznawalne”, zauważył Sąd Apelacyjny.