Dobra Kaloria: Rzeczywistość prześcignęła marzenia

Pierwszy raz rozmawialiśmy z Karoliną Kubarą, współwłaścicielką marki Dobra Kaloria, w 2019 roku. Od tego czasu znacząco zwiększył się asortyment firmy, która w swojej ofercie ma już nie tylko roślinne burgery i klopsiki, ale także kiełbaski, mielone, kabanosy, gyros oraz kaszankę. Dziś publikujemy zupełnie nowy wywiad z Karoliną, która opowiedziała nam o przyszłości firmy, okolicznościach towarzyszących powstawaniu produktów Dobrej Kalorii, jak i wrażeniach dotyczących ostatnich 2 lat pracy nad rozwijaniem i promowaniem rodzinnego biznesu. 

Na początku 2019 roku wspólnie zastanawialiśmy się, z kim chce konkurować Dobra Kaloria i jaki segment rynku zamierza zaatakować. Podkreślałaś, że swoje produkty kierujecie głównie do fleksitarian i zdeklarowanych mięsożerców. Czy z perspektywy czasu to właśnie te grupy osób stanowią większość odbiorców roślinnego mięsa Dobrej Kalorii? 

Karolina Kubara: Zdecydowanie tak i to nas najbardziej cieszy. Jeśli po roślinne produkty sięgają osoby na tradycyjnej diecie, oznacza to, że nasza praca ma sens, a wizja zmieniania świata na lepszy może się realizować. Bardziej cieszy nas, jeśli przekonamy kogoś, żeby zastąpił mięsny kotlet tym z kiełków, niż jeśli przekonamy kogoś do zastąpienia nim kotleta z fasoli. Taki był nasz cel od początku – udowodnić, że można zjeść skwierczącą na patelni kiełbaskę, soczystego burgera czy kaszankę w rozkosznie chrupiącej skórce, ale z roślin. Przekonać osoby na tradycyjnej diecie, że nie muszą rezygnować z ulubionego smaku, jedząc rośliny.  

W tamtym wywiadzie zapytaliśmy również, który z produktów widzicie w roli bestsellera Dobrej Kalorii w roku 2025. Odpowiedzią były kiełbaski z kiełków w kompostowalnych opakowaniach. Mamy 2021 rok i kiełbaski są już na półkach wielu polskich sklepów. Czy w takim wypadku Wasza wizja najlepiej sprzedającego się produktu 2025 roku uległa zmianie? 

K.K: Mówiąc o tym w 2019 roku, nie marzyłam, że w ciągu 2 lat wprowadzimy na rynek aż 13 produktów, więc można powiedzieć, że rzeczywistość prześcignęła marzenia. Pozostają jeszcze opakowania, które od początku produkcji wytwarzane są z surowca w 80% pochodzącego z recyklingu, ale nie udało nam się znaleźć kompostowalnego surowca, który zapewniłby świeżość i bezpieczeństwo produktu. Obecnie, odnośnie do 2025 roku, mamy kolejne marzenie, ale jest jeszcze za wcześnie żeby o nim mówić.  


Jesteście po premierze roślinnych kabanosów na bazie kiełków słonecznika i białka pszennego, niedawno na półkach sklepowych pojawiła się także kaszanka w bezmięsnej wersji. Jak zareagowali Wasi klienci? Spotkaliście się z pozytywnym odbiorem? Czy roślinna wersja kaszanki była produktem, o który pytali Was konsumenci, czy też zawsze wiedzieliście, że jest to coś, co chcecie opracować i wypuścić na rynek?

K.K: Nad kabanosami pracowaliśmy 3 lata, więc to był produkt, który chcieliśmy od dawna wprowadzić. Kaszanka to był spontaniczny pomysł, który wzbudził pewne kontrowersje w zespole, ale produkt był tak smaczny, że postanowiliśmy pójść za ciosem. Poza smakiem o jej wprowadzeniu zadecydował super skład: kiełki gryki i słonecznika, a do tego aktywny węgiel, który ma właściwości absorbcyjne. Można więc powiedzieć, że podczas grillowania robimy sobie mały detoks? Pomimo naszych wewnętrznych wątpliwości produkt przyjął się doskonale, a mnie osobiście zaskoczyło, jak wiele osób na wegańskich grupach pisało: „jak ja tęskniłam za tym smakiem z dzieciństwa”, „tylko tego mi jeszcze brakowało na diecie wege” lub „teraz to już mogę umierać?”. 

W 2019 roku skupialiście się na zamiennikach mięsa wytwarzanych z kiełków słonecznika (burgery i klopsiki). Aktualnie w ofercie posiadacie również produkty oparte na boczniakach (kiełbaski węgierskie i klasyczne). Skąd decyzja o wykorzystaniu tego surowca?  

K.K: Boczniaki dzięki swojej strukturze są doskonałe pod kątem weganizowania przeróżnych dań, co zresztą widać w wielu przepisach. Poza tym wpisują się idealnie w założenia Dobrej Kalorii, czyli tworzenia jedzenia, które ma nas odżywiać i dostarczać nam właśnie… dobrych kalorii? W porównaniu do innych grzybów boczniaki zawierają sporo łatwo przyswajalnego białka, obniżają poziom cukru i cholesterolu, są źródłem niektórych witamin z grupy B i witaminy D oraz pewnych soli mineralnych. Nasz dostawca boczniaków sprzedaje je firmie, która wręcz produkuje z nich suplementy.  

Jakiś czas temu podjęliście bardzo ciekawą współpracę z firmą Magda Roślinna, której owocem są jogurty kokosowe z Waszymi musli i granolą. Czy w przyszłości możemy spodziewać się kolejnych projektów w kolaboracji z innymi markami? 

K.K: Jesteśmy otwarci na tego typu współprace. Szczególnie jeśli dotyczą one łączenia potencjałów rodzinnych firm z podobnymi wartościami i wizją tworzenia produktów. Nie mamy jednak w najbliższej przyszłości jakichś konkretnych planów na takie realizacje. 

Wiele restauracji wykorzystuje produkty Dobrej Kalorii do swoich dań, na przykład krakowski Ranny Ptaszek ma w menu Pana Wege Burgera z Waszym kotletem. Czy opracowując swoje pierwsze zamienniki, spodziewaliście się, że trafią one nie tylko do konsumentów indywidualnych, ale również do gastronomii? 

K.K: Oczywiście jest to dla nas ważna kategoria i staramy się ją rozwijać, między innymi poprzez wejście do sieci Makro, w której zaopatruje się wiele restauracji. Z częścią miejsc współpracujemy bezpośrednio, jak właśnie ze wspomnianym Ptaszkiem, restauracją we wrocławskim zoo czy siecią burgerowni w Krakowie, ale większość takich punktów zaopatruje się w nasze roślinne produkty właśnie w sieci Makro.  

Do oferty wprowadziliście również produkty sezonowe, kiełbaski z grilla oraz pasztety. Czy celem tych edycji limitowanych było zaciekawienie nowych klientów, którzy, mając z tyłu głowy, że artykuł nie będzie długo dostępny, sięgną po niego i być może przekonają się do roślinnych zamienników? 

K.K: Naszym celem jest tworzenie możliwie szerokiej oferty zamienników mięsa tak, żeby odbiorcom, którzy zdecydują się na przejście na roślinną stronę mocy, nie brakowało żadnych smaków. Ani tych codziennych, jak kiełbaski na patelnię, ani tych związanych z różnymi okazjami, jak na przykład pasztet z żurawiną na święta czy kiełbaska na grilla. Oczywiście nigdy nie wiemy, od jakiego produktu dana osoba zacznie swoją przygodę z roślinnymi zamiennikami – może to być właśnie pasztet z limitowanej serii, ale może to być też nasz najpopularniejszy burger. Zawsze staramy się, żeby smak był na tyle dobry, by zachęcał do sięgnięcia po następny produkt, nawet niekoniecznie nasz, ale przekonywał, że roślinne jedzenie jest smaczne.  

Czy masz jakieś rady dla początkujących przedsiębiorców, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z rynkiem produktów roślinnych? Co powiedziałaby Karolina z 2021 roku  Karolinie z  2018 roku, kiedy pracowaliście nad Waszą roślinną linią? 

K.K: Powiedziałabym jej, żeby zainwestowała w produkcję płynów dezynfekujących i szwalnię maseczek?. Moja rada dla początkujących przedsiębiorców chyba nie będzie odkrywcza, ale mocno wynika z naszego doświadczenia, że albo robi się coś z serduchem i mocno się w to wierzy, albo nie ma co startować.  

Aleksandra Czarnik
W roślinniejemy przeprowadzam wywiady z innowacyjnymi ludźmi biznesu, niezwykłymi kucharzami i kucharkami.