W drugim tygodniu marca sprzedaż mleka owsianego w USA wzrosła o 518,9% w stosunku do analogicznego tygodnia w zeszłym roku (Nielsen). To oczywiście skutek gromadzenia zapasów w obliczu szerzącej się epidemii. Wynik ten jednak robi szczególne wrażenie w zestawieniu z danymi dotyczącymi konwencjonalnego mleka – tu odnotowano zaledwie 32-procentowy wzrost.
W innych kategoriach sytuacja wygląda podobnie. Sprzedaż roślinnych substytutów mięsa wzrosła o 279,8% w przypadku produktów świeżych i o 84,6% w przypadku produktów gotowych do spożycia. W tym samym czasie sprzedaż mięsa kurczaka wzrosła o 51,8% (świeże) i 35% (gotowe do spożycia). Nawet w przypadku konserw mięsnych, produktu tradycyjnie trafiającego do koszyka z zapasami „na czarną godzinę”, nie odnotowano tak wysokiego wzrostu sprzedaży jak w przypadku roślinnych alternatyw mięsa. Z danych wyłania się więc obraz znacząco różny od krążącego po internecie zdjęcia sprzed kilku lat, kiedy to przed jednym z huraganów na sklepowej półce zostały tylko bezmięsne burgery.
Znacząco wzrosła również sprzedaż roślin strączkowych, np. suszonej fasoli (230,5%) czy ciecierzycy (156,8%). To jest być może mniejszym zaskoczeniem, jako że są to produkty łączące dużą pożywność i wszechstronność zastosowania z długim okresem przydatności do spożycia.
Z Polski również docierają do nas ciekawe wieści: jak informuje Upfield, zapotrzebowanie na roślinne produkty firmy zwiększyło się ponad trzykrotnie. Chodzi o roślinne tłuszcze takie jak Rama, Delma, Flora i Kasia. Więcej o roślinnych tłuszczach do smarowania przeczytacie w naszym wpisie sprzed tygodnia.